Rozłożyłam ręcznik na piasku i zdjęłam koszulę. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Spojrzałam na prawą dłoń, lekko zaczerwieniona. Przyglądałam się jej w słońcu i zaczęłam się sama do siebie śmiać. Ale byłam z siebie dumna! Pierwszy raz dałam w twarz chłopakowi, i to kilka lat starszemu od siebie!
Włożyłam słuchawki do uszu i poszłam do wody. Poczułam mokry piasek między palcami i cieplutką wodę. Wchodziłam coraz to głębiej. Było mi dobrze. Unosząc ręce w górę, aby nie zatopić mp4 zanurzyłam się aż po sam kark. Po tej czynności wyszłam z wody i udałam się na ręcznik. Położyłam na nim swoje mokre ciało i zaczęłam się opalać. Słońce w trybie przyspieszonym sprawiło, że już po chwili byłam sucha. Czułam się jak księżniczka, ponieważ miałam dokładnie wszystko czego by dziewczyna chciała. Piękny dom, wspaniała rodzinę, cudowną przyjaciółkę. No może nie miałam chłopaka, ale nie spieszyło mi się z tym. Chciałam jak najdłużej być niezależna i w pełni wolna. Kiedy będę z chłopakiem, on będzie się o każde moje spojrzenie w płeć przeciwną czepiał.
Minęło może jakieś 1,5 godziny, a ja nadal leżałam sobie na plaży. Byłam ładnie opalona z przodu i z tyłu. Gdy dochodziła 16, postanowiłam się zbierać. Kiedy przyszłam do domu Shikaku siedział przed telewizorem w samych spodniach.
- Cześć braciszku! - Powiedziałam szeroko się uśmiechając. - To o której jedziecie?
- No heeej... - Powiedział lekko zdziwiony moim zachowaniem.- O 18:00 wszyscy się tutaj zjeżdżają.
- Aha, no to to chciałam wiedzieć. - Powiedziałam i chciałam już iść do siebie przygotować się, lecz nie dane mi to było.
- Sakura, Sakura! Czekaj tylko!
- Tak?
- O co chodziło z Hidan'em? Co tam się działo?
- Aaahahahaha! - Na samą myśl zaczęłam się śmiać jak nawiedzona, a Shikaku patrzyła na mnie niepewnie. Próbowałam się opanować i powiedzieć mu wszystko - Wiesz myślał, że polecę na jego tubkę żelu na głowie, no ale niestety się nie udało, więc zaczął trochę przeginać i dostał w i tak już w sumie krzywy nos. - Powiedziałam uśmiechając się. - Jak tak będzie dalej, to dojdę do wprawy!
- Dałaś mu z pięści w twarz?!
- Noo...
- Porozmawiam sobie z nim, a gdyby coś się znowu działo to od razu mi masz mówić. - Powiedział i przytulił mnie mocno.
- Shikaku dam sobie radę, spokojnie.
Później poszłam się wykąpać i szykownie ubrać. Nie chciałam w nikim wzbudzić pożądania... No może troszeczkę w Itachim, ale moje myśli względem niego muszą szybko wyparować z mojej głowy. On jest dla mnie za stary!! Co nie wyklucza, że jest niezmiernie przystojnym mężczyzną, bo jest i to bardzo. Wtedy przed tą pierwsza dyskoteką jak go zobaczyłam, to od razu mi się ciepło zrobiło. Wyglądał zniewalająco, zresztą jak i reszta towarzystwa. Stałam w garderobie tylko w czarnej bieliźnie. Nie wiedziałam co mam na siebie założyć. Chciałam wyglądać po prostu ładnie. Nie wiedziałam jak to mam zrobić. Nie wczułam się jeszcze w tutejszy styl. Choć ludzie różnie chodzili tutaj ubrani. Jedni prawie nadzy, a inni ubrani jak na bal przebierańców. Miałam coraz mniej czasu i dalej nic nie umiałam wymyślić. Ręce zaczynały mi się pocić. Zadzwoniłam po pomoc.
- Dziubek, pomocy! - Powiedziałam załamanym głosem do słuchawki telefonu i zaczęło się. Kei pytała się czy dziś się opaliłam, jakie mam włosy, jaki makijaż. Wszystko - dosłownie. Jej to było potrzebne do tego, aby powiedzieć mi w co się mam ubrać. Na wszystkie pytania jej odpowiedziałam, a ta tylko przytakiwała. Po chwili ciszy w słuchawce, wypuściła głośno powietrze i powiedziała.
- No to tak. Biorąc pod uwagę te wszystkie szczegóły, wskakuj w białe jeansowe spodenki z podwyższonym stanem a na górę tą kremową, luźną koszulkę na ramiączkach. Kilka bransoletek, włosy zepnij w koński ogon i załóż jakieś długie kolczyki.
- A buty?
- Może obcas?
- Tak, właśnie! Białe skarpetki będę najlepsze! To widzimy się u mnie, buźka! - Powiedziałam szybko i zaczęłam się ubierać. Jeszcze tylko włosy i makijaż. Zrobiłam lekki smoky eyes i przejechałam usta bezbarwnym błyszczykiem. Po psikałam się cytrynowym perfumem i wyszłam z ubikacji. Przeglądałam się co chwila w lustrze, czy aby na pewno dobrze wyglądam. Wyszłam z pokoju i poszłam na dół do kuchni. Nikogo w niej nie było. Na stole leżała kartka. - Będziemy na czas. Zajmij się gośćmi. - Próbowałam się do nich dodzwonić, lecz to było bezskuteczne. Nie odbierali telefonów. Byłam na nich zła, ponieważ dochodziła 18, ich nie było, a goście powinni za chwilę być. Zaczęłam się strasznie denerwować, bo nie wiedziałam co będę tutaj z nimi robić i o czym niby gadać. Nerwowo oblizywałam wargi i zaciskałam dłonie. Usiadłam na krześle w jadani. Spojrzałam przed siebie i stwierdziłam, że nie dam się im. Wstałam i po prawiłam się. Poszłam do kuchni aby przygotować jakieś napoje i przekąski na przyjście Kei. Po około 15 minutach usłyszałam dzwonek w drzwiach. Spokojnie i lekko, podeszłam i otworzyłam. Za nimi stał Itachi śmiejąc się w moją stronę. Był ubrany w szare rurki i czarną koszulę z rękawem ¾, a do tego dwa nieśmiertelnik, które przebijały przez koszulę. Patrzeliśmy na siebie, uśmiechając się nawzajem. Na szczęście po chwili się otrząsnęłam i zaprosiłam go do środka. Był sam, co mnie lekko zdziwiło, bo przecież mieli przyjść całą paczką do nas, a potem wszyscy do klubu. No ale nic, dla mnie lepiej. Mniej stresu z jednym niż z dziesięcioma, czy tam ile miało ich przyjść. Pokazałam mu gdzie jest salon, a sama poszłam zaparzyć mu rozpuszczalna kawę z mlekiem, bo na takową miał ochotę.
***
Siedziałem w salonie i czekałem na swoje zamówienie. Nie mogłem zapomnieć tego widoku w drzwiach. Wyglądała tak pięknie i kobieco. Kusiła każdą częścią swojego ciała. Miałem dziwne myśli, których próbowałem się jak najprędzej pozbyć. Nie mogłem myśleć o niej jak o dziewczynie do zdobycia, ponieważ sam właśnie angażuję się w poważny związek, więc musieliśmy zostać na etapie przyjaźni. Do uszu dobiegła mi znana melodia, jakiś znany przebój, który teraz puszczano w radiu. Szedłem za tym głosem, a jego źródło znajdowało się w kuchni. Na środku stała Sakura i lekko bujała się to w prawo to w lewo, całym swoim ciałem wykonując giętkie ruchy węża. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Najwidoczniej nie wiedziała, że stoję za nią i widzę jej... Taniec? Postanowiłem stanowczo odchrząknąć. Ta na ten dźwięk odwróciła się w moją stronę, nadal tańcząc i śmiejąc się.
- Fajny kawałek, co nie? - Powiedziała do mnie, lecz wiedziałem, że mam na to pytanie nie odpowiadać. Zdziwiła mnie jej reakcja, na prawdę. Każda inna dziewczyna spaliłaby się ze wstydu i pewnie strzeliłaby focha, że ją podglądam albo coś. A ona? W ogóle się nie przejęła, przyjęła to na luzie. Mało kiedy spotyka się takie osoby, które potrafią śmiać się nie tylko z innych ale i z siebie. Zalała kawę i przeszła obok mnie uśmiechając się. Poszedłem w jej ślady i już po chwili znaleźliśmy się w salonie. Włączyła TV i zaczęła pstrykać po kanałach. Już po chwili, jej twarz wyrażała znudzenie i niesmak, ponieważ w telewizorze nie było żadnego normalnego kanału. Siedzieliśmy w ciszy, co było lekko krępujące, no przynajmniej dla mnie. Lekko podskakując na kanapie, zatrzymała się na jakiejś stacji. Uśmiechnąłem się lekko, bo doskonale znałem ten program.
- Też na to patrzysz? - Zapytałem upijając łyk kawy. Jak zwykle była pyszna. Niczego nie było za dużo ani za mało. Jakby wszytko sypała ziarenkami.
- „Bananowy doktor”? Tak, lubię to. - Powiedziała do mnie, lekko się uśmiechając. Oboje usłyszeliśmy dźwięk dzwoniącego telefonu. Skończyła pić sok i wstając, szybko biegła do półki, na której był położony. Odebrała i od razu na jej twarzy pojawił się śnieżnobiały uśmiech. Nie dość, że miała piękne białe zęby to jeszcze były idealnie proste. Patrząc na TV, przysłuchiwałem się jej rozmowie z nieznajomym. Ciągle odpowiadała tylko „aha”, „no ok” albo po prostu wypuszczała ze zrezygnowaniem powietrze z ust. Kątem oka uwidziałem jak wychodzi na taras i przymyka za sobą delikatnie jego drzwi.
***
- No ale dlaczego? - Zapytałam ze zrezygnowaniem do słuchawki, w której słyszałam tylko tą samą odpowiedź. Zaczynałam już powoli nie wierzyć w jej szczere intencje... - Przecież miałyśmy się dziś spotkać, pogadać... Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jest możliwość, iż nie przyjdziesz do mnie... Przygotowałabym się na to... A tak...
- No ale przecież wiesz, że gdybym mogła to bym do Ciebie wpadła i by było tak jak zawsze... Rodzice uparli się, że mam zostać w domu i przypilnować tego małego szczura... Przysięgam Ci na wszystkie swoje szpilki, że nie kłamię!- Ok! Gdyby chodziło o jej wszystkie kolczyki, nie uwierzyłabym, ale jeśli ona przysięga na swoje szpilki, to to musi być prawdą! Po raz ostatni wypuściłam powietrze z ust i żegnając się z nią, weszłam do środka, gdzie dalej siedział Itachi. Uśmiechnęłam się lekko na jego widok i usiadłam na fotelu. Miałam trochę smutną minę i zmęczone ciało. Oparłam się o fotel i ze zrezygnowaniem siedziałam. Z głębokiego transu przemyśleń, wyrwał mnie głoś chłopaka, pytający czy wszystko gra. Oczywiście kłamiąc przytaknęłam tylko głową. Wiedziałam, że dzisiejszą noc spędzę sama jak palec w tym dużym i pustym domu. Po niedługim czasie od wejścia Itachi'ego do naszego domu, przyjechali bracia. Zabierając się i żegnając mnie odjechali się bawić do klubu. Wieczór zapowiadał się strasznie nudnawy więc po zobaczeniu prognozy pogody poszłam do swojego pokoju i zasnęłam. Całe przygotowania, okazały się na marne. Choć widział mnie Itachi, a ja jego, więc może nie tak do końca.
***
Jechaliśmy do klubu, a ja byłem cały pod denerwowany i miałem nadzieję, że ją tam zobaczę. Wierzyłem w to całym sercem i duszą, że ona tam będzie, że będzie tak jak wtedy podczas naszego spotkania. Jednak myliłem się. Nie było jej, ani nikogo kto wtedy z nią był. Już na samym początku chciałem wracać, bo wiedziałem, że bez niej to nie będzie mieć sensu, no ale nie wypadało od tak sobie wyjść. Siedzieliśmy tam gdzie ostatnio i po prostu gadaliśmy. Czasami któryś z nas wychodził zatańczyć z jakąś panną, która się do niego przykleiła. Oczywiście największe zamieszanie wśród nastolatek, (bo to z pewnością nie były dojrzałe kobiety) robił ten cały Sasuke. Strasznie mnie irytował i działał na nerwy. Itachi zdawał się go wcale nie zauważać. Jak to możliwe? Przecież to bracia! A co na to jego rodzice? Jak oni na takie coś mu/im pozwalają?! Nie mogę sobie tego wyobrazić... Ciągle rozglądałem się po sali w nadziei, że ją zobaczę, albo chociaż kogoś z jej tamtejszego towarzystwa. Niestety nikogo nie było, ani jednej osoby. Opierając się łokciami o kolana, ze zrezygnowaniem patrzyłem na tłum tańczących ludzi, do momentu aż ktoś szarpnął mnie za bark i zaczął ciągnąć za sobą, szybko przy tym biegnąc,co mimowolnie uczyniłem i ja.
***
Zamknęłam wszystkie książki i dokładnie je poukładałam na półkę.Moje serce się już uspokoiło. Teraz już tak nie szalało jak rano. Cieszyłam się z tego, ponieważ nie chciałam aby widział w moich oczach przerażenie. Weszłam pod prysznic i nucąc piosenkę, myłam swoje ciało. Po wyjściu, spojrzałam na zegar. Dochodziła godzina 00:00.
Weszłam z powrotem do pokoju i starannie zaczęłam nakładać na siebie duże ilości, wyzywającego makijażu. Po raz ostatni przeczesałam rzęsy małą, czarną szczoteczką, nasączoną czarnym, gęstym płynem. Usta zwilżyłam różowym błyszczykiem. Włosy starannie wyprostowałam i lekko natapirowałam, po czym spryskałam chyba toną lakieru. Założyłam swoje najlepsze ubrania. Na stopy wysokie szpilki, a na dłonie i szyję - biżuterię. Mimo spokoju, czułam lekkie podenerwowanie. Dalej nie wiedziałam do końca czy tam mam iść, lecz to mi się wydawał jedyny, choć głupi pomysł. Tak mogłabym zarobić dużo pieniędzy w bardzo krótkim czasie. Jedynie tak. Rodzice już dawno spali, więc o to, że mogliby mnie zobaczyć nie miałam się co bać. Zabrałam dokumenty, torebkę i spokojnie wyszłam z domu. Na podwórku, była przepiękna pogoda. Gwiazdy pokazywały cały gwiazdozbiór, a księżyc świecił białym światłem. Było ciepło i bez jakiegokolwiek podmuchu wiatru. Szłam twardym krokiem przez puste ulice miasta. Słychać było tylko stukot moich obcasów.
***
Siedzieliśmy wszyscy na naszym stałym miejscu i gadaliśmy. Bracia byli już lekko podpici, więc śmiali się z czegokolwiek. Patrzyłem na nich, na ich roześmiane twarze. Nie mogłem uwierzyć, że tak to wszystko się łatwo potoczyło. Było nam teraz jak w niebie, mimo że musieliśmy zapłacić za to zbyt dużą cenę.
Do stolika podeszła grupka, dziewczyn. Bardzo ładnych dziewczyn. Oczywiście ja siedziałem na końcu, więc żadna nie podeszła i do tańca nie raczyła mnie poprosić. Zostałem sam przy stoliku i patrzyłem na tłumy ludzi. Leciała teraz bardzo fajna piosenka, więc zacząłem się rozglądać po sali za jakąś samotną dziewczyną. Nagle jakaś panna usiadła obok mnie i uśmiechnęła się zalotnie. Oczarowany jej urodą, od razu poprosiłem ją do tańca. Szliśmy spokojnie na parkiet po czym zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. Miała znakomite wyczucie rytmu, przez co nie miałem problemu aby z nią tańczyć. Nie była sztywna, jakby zjadła kij od miotły, wręcz przeciwnie. Była giętka. Bardzo giętka. Poddawała się moim każdym ruchom. Przez cały taniec patrzeliśmy sobie w oczy. Miała piękne, duże, brązowe oczęta i krótkie, też brązowe włosy. Była dość wysoka jak na dziewczynę, choć jej mega wysokie szpilki, powinny wszystko wyjaśnić. Była bardzo zgrabna, lecz nie przypominała jakiegoś niedokarmionego chucherka. Wszytko miała tak ja należy. Niesamowite, że ktoś taki jak ona podeszła i tak po prostu chciała tego samego co ja. Nie znałem ją za długo,lecz wydawało się, że znamy się od dziecka. Skończyła się już chyba 2 czy 3 piosenka, kiedy zapytała czy usiądziemy. Oczywiście się zgodziłem i od razu siała obok mnie, przy naszym stoliku. Pierwsze 5 minut było najgorsze, ponieważ nie wiedziałem co mam z nią tak na prawdę robić, lecz ona przejęła inicjatywę i przedstawiła się.
- Jestem Harukichi. - I podała mi swoją dłoń, słodko się uśmiechając. Mało co nie zemdlałem pod jego wpływem. Trzymaliśmy się tak za ręce, póki ona znowu zapytała – A Ty masz jakieś imię? - Powiedziała śmiejąc się.
- Y... Ta jasne, Saori.
- Miło mi Cię poznać Saori.
- Mi Cię też, Harukichi.
- Często tutaj bywasz? - Zapytała już normalnie, siadając przodem do mnie i opierając się łokciem o oparcie z kanapy. Była tak rozluźniona i naturalna, że aż nie mogłem w to uwierzyć. Postanowiłem nie być gorszym. Dziewczyna zaczęła, to teraz moja kolej!
- Hm... Szczerze, to jak się nie mylę, jestem tutaj dopiero 2-3 raz.
- Serio? Nie wiedziałam Cię tutaj wcześniej, a jestem tu na każdej imprezie. W ogóle, co o sądzisz o tym lokalu?
- Na każdej? No nieźle. A co do klubu, to jest na prawdę niesamowity. Muzyka zawsze na wysokim poziomie tak samo jak całe oświetlenie i dekoracje. Fakt faktem, że jestem tutaj tam ten 3 raz, a w innych klubach jeszcze nie byłem i nie wybieram się, bo ten ma wszystko. Nawet jeszcze więcej. - W tym momencie spojrzałem na nią, z uwodzicielskim uśmiechem a ona zarumieniła się i uśmiechnęła.
- Wiesz ten klub jest najlepszy, ponieważ jest mój. Więc... Nie dziwię się, że Ci się spodobał. - Powiedziała z dumą, a ja bardzo się zdziwiłem. Jeżeli to jest jej dyskoteka, to ile ona ma lat. Wygląda na 18, ewentualnie 19 ale to ewentualnie.
- Noo... Co tu dużo mówić, jaka właścicielka taki klub. - Pławiłem jej komplementy na każdym kroku, aby tylko ją w jakiś stopniu uwieść. A ona z rumieńcami je odbierała. Tak zaczęła się rozmowa o wszystkim i o niczym. Dowiedziałem się, że jest jedynaczką i mieszka niedaleko tego klubu. Nie zagłębiała się w rozmowę o rodzinę, a ja nie naciskałem. W pewnym momencie przeprosiła mnie, żeby odebrać telefon. Wymieniła z dzwoniącym kilka słów i zakończyła rozmowę.
- Wiesz co, bardzo mi przykro, ale będę musiała już iść. Są jakieś problemy na górze z oświetleniem i muszę się z tym szybko uporać, bo za chwilę może tutaj być ciemno.
- No nie gadaj... Może jednak sobie poradzą bez Ciebie, co? - Powiedziałem wstając ponieważ ona też już stała.
- Wątpię... Przepraszam, muszę iść. - Powiedziała i pocałowała mnie w policzek. Stałem tam jak słup i nie wiedziałem co zrobić. Biec za nią? Nie, przez ten tłum to nie było możliwe. Nic mi po sobie nie zostawiła, nawet numeru telefonu. Nic. Byłem tym zawiedziony, dlatego też, poszedłem prosto do stolika i czekałem aż to wszystko się skończy.
***
Biegłem za nieznajomą. Miała długie blond włosy i zgrabną sylwetkę. Miałem wrażenie, że gdzieś już ją widziałem. Gdy stanęliśmy, znajdowaliśmy się w jakimś małym zamkniętym pomieszczeniu. Nie wiedziałem o co tej dziewczynie chodzi, póki nie pokazała mi swojej twarzy. To była ona, koleżanka Shizume. Byłem tego pewien na 100%. Nie wiem dlaczego, ale czułem, że ma dla mnie złe informacje i bałem się, że one dotyczą właśnie Shizume.
- Łuf! Udało się! - Powiedziała zadowolona z siebie próbując złapać oddech.
- Powiesz mi o co chodzi?
- Shizume...
- Co z nią? Mów!
- Spokojniee, wyluzuj nic się nie stało.
- No dobra ale uspokój się. Weź kilka większych oddechów i powiedz mi co jest. - Dziewczyna zaczęła się za czymś rozglądać i po chwili usiadła na jakimś starym kartonie.
- Od ostatniego incydentu Shizume się trochę zmieniła. Zaczęła być taka jak kiedyś, ale my jako jej przyjaciółki, widzimy, że coś jest nie tak. Ostatnio z nią rozmawiałam to uwierz mi, że przez bite dwie godziny rozmawiałyśmy tylko i wyłącznie o Tobie. Mam wrażenie, że zrobiła dla Ciebie oddzielny rozdział w pamiętniku. Zdaję sobie sprawę z tego, że ona może nie być w Twoim typie i jeżeli tak jest, to powiedz mi to, ja jej to jakoś delikatnie przekażę, bo dziewczyna odchodzi od zmysłów. Gdybyś z nią kiedyś rozmawiał, to pewnie by się wypierała, i powie Ci że w ogóle ją nie interesujesz, ale ona zazwyczaj taka jest, póki się nie przekona do chłopaka. - Stałem przed nią i słuchałem tego cały znieruchomiały. Cieszyłem się jak dziecko, choć nie dawałem jakoś mocno tego po sobie poznać. Postanowiłem zapytać.
- A co jeżeli ona mi się podoba?
- To radzę Ci jechać do niej w tej chwili, póki jeszcze nie jest w pracy. - Uśmiechnąłem się do niej i mocno ją uścisnąłem, na co ona zaczęła mówić żebym się ogarnął, bo ma chłopaka. Od razu wybiegłem z tego pomieszczenia i kierowałem się w stronę drzwi. Wszedłem do samochodu i kierowałem się na tą ulicę. Miałem nadzieję, że ją jeszcze zastanę i że ta dziewczyna mówiła prawdę, bo inaczej wyjdę na skończonego kretyna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz